poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Weekendowooooooo :)

 Kocham weekendy i zawsze czekam na nie z niecierpliwością. Każdy pomyśli, że przecież weekend to ja mam cały czas, bo nie pracuję. Otóż nie. Ja pracuję. Czasem nawet bardzo ciężko. Prowadzenie domu, ogarnięcie Męża i wychowanie jego kopii to nie taka znów prosta sprawa :) Dlatego na weekend czekam z niecierpliwością. Wtedy to mogę pospać trochę dłużej, bo Mąż (ranny ptaszek) zajmuje się Synem, potem w spokoju zjadam śniadanie. Ci co nie mają dzieci, nie doceniają takich błahostek, ja czasem oddałabym wiele, żeby tylko móc pospać jeszcze pół godziny, albo zjeść kanapkę w całości w czasie krótszym niż 15 minut. W weekend mam taką możliwość :)

Sobotni poranek :)


 Ostatni weekend był jeszcze bardziej ekscytujący, bo Rodzice postanowili wywieźć Dziecię do Babci i sami wybrali się na podbój świata. Wielkie słowa, ale dla kogoś, kto od pół roku prawie każdy weekend spędza w domu, taki wypad jest czymś naprawdę wyjątkowym :) I nie oznacza to, że nie Kocham swojego Dziecka, co to to nie. Kocham Go najbardziej we wszechświecie. Ale czasem mam ochotę wyjść do ludzi, pobawić się, poczuć się młodą kobietą. Pobyć sam na sam z Mężem :) :) Tak więc sobotni wieczór jak najbardziej był udany. Rodzice zadowoleni i wystarczy im zabawy na kolejne pół roku ( a przynajmniej do sylwestra ). Dziecko też zadowolone, bo u Babci przespało CAŁĄ NOC :) tzn. zapomniało o conocnym karmieniu o 4:30, które w domu jest normą. Znów Mama zaskoczona.




 W niedzielę wybraliśmy się z Babcią Renatą na grzyby. Grzybów co prawda nie było (znaleźliśmy aż 4!). ale za to jaki był spacer. Kuba był chyba w najwyższym stadium fascynacji. Posadzony u Taty na barana siedział grzecznie, rozglądał się dookoła (a szczególnie pod nogi Taty) i tylko co chwilę wydawał z siebie odgłos zachwytu. Mama się umęczyła, bo musiała pchać spacerówkę po piachu, mchu i innych gałęziach. Ale powiedziałam sobie, że dobrze mi to zrobi, bo pora zrzucić parę kilo :)

Tak Kubuś spacerował :) 

Drzemka przed grzybobraniem.


 Na zakończenie tak pięknego dnia, wybraliśmy się do kawiarni - ciastkarni na ciacho i cappuccino.





 Wieczorem po kąpieli były jeszcze wygłupy z Tatą, które Kubusia tak zmęczyły, że padł zaraz po wypiciu kaszki i .. spał do rana :) Cudowne moje Dziecię :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz